Archiwum 06 października 2002


paź 06 2002 a juz bylam tak blisko smierci gdyby nie...
Komentarze: 3

czesc wam, wiecie ostatnio wpadlam na taki pomysl, mamy akurat nie bylo, bo poszla do pracy, stary pojechal, a moj brat uczyl sie u kolegi. bylam sama, kompletnie sama. ogladalam zdjecia darka, a potem poszlam to kuchni, wzielam tabletki. chcialam byc tam gdzie on, chcialam go przytulic, powiedziec mu jak bardz tesknie. wzielam tabletki, czekalam az zaczna dzialac, wzielam ich na prawde duzo. polozylam sie na lozku. pozniej boczulam ostry bol, zrobilo mi sie niedobrze. pomyslalam ze to dlugo nie potrwa, ze to sie musi skonczyc, a wtedy bede juz szczesliwa. co chwile mdlalam. obudzilam sie w szpitalu. "mialas duzo szczescia, jeszcze minuta i bys teraz tu nie byla" popatrzalam na niego oczami pelnymi zalu. doskonale pamietam ze powtorzylam po nim "szczescia?" juz nic nie chcialo mi sie mowic chcialam byc blisko darka, a bylam w szpitalu... nie mialam sily, na nic. polozylam sie spac. moj horror nadal trwal a ja myslalam ze zamkne oczy i sie obudze przy darku. teraz juz jestem w domu, mama zapisala mnie na wiecej wizyt u psychologa, a ja czuje sie taka pusta, jakby nic we mnie nie bylo, jakbym byla tylko cialem. takie glupie to wszystko... dlaczego?

katrin17 : :