Komentarze: 0
...to zrobic, dzwonila do mnie ta sylwia przez ktora to wszystko sie stalo, chciala sie spotkac, dopiero pozniej postanowilam pojsc, chcialam jej powiedziec co mysle, chcialam ja zeszmacic. kiedy sie z nia spotkalam, ona zaczela mowic, opowiadala o tym jak bardzo sie kochali z darkiem, jak bardzo byla o mnie zazdrosna. wykrzyczalam jej ze jesli byla z nim taka szczesliwa, to po co go zostawila. powiedziala ze jej byly chlopak szantarzowal ja ze jesli z nim nie zerwie i nie zacznie znowu byc z nim to zrobi krzywde darkowi. wiedziala ze byl do tego zdolny... mowila z takim zalem, po jej smutnej twarzy wciaz splywaly lzy. zrobilo mi sie jej zal. nie wiedzialam co powiedziec. pomyslalam ze to wszystko jest jak w jakiejs beznadziejnej telenoweli. ktos umiera, ktos szantazuje... w zasadzie to nigdy nie mialam okazji poznac blizej tej sylwi, jakos tak nie bylo okazji. bardzo ja przeprosilam, czulam sie taka winna, przeciez powiedzialam jej tyle smutnych rzeczy... do szkoly chodze, ale na lekcjach niezabardzo uwazam. wielu nauczycieli patrzy na mnie z takim wspolczuciem. a ja nie potrzebuje litosci, nie potrzebuje!!!!!!! kiedys bede tam gdzie darek, przytule go z calych sil i powiem jak bardzo tesknilam. zreszta on to wie, on widzi. kasia